Kliknij tutaj --> 🦪 5 po 12 wiec pora juz wstac tekst
Nie zdazysz mrugnac kiedy pora juz spac, bedzie rosł w powietrzu twój własny strach, Bać sie bedziesz o kolejny swoj dzien bedziesz, musiał znów rano wstac i jakos to znieść. Ref.Beztroski świat na wyciągniecie reki jest, wystarczy sie polem kawałek przejść, wystarczy ci abyś odnalazł własnie tu,
Para 05 Full Pani Patti Tilawat || Juz 5 Complete || Wal-Muhsanat Recitation in Arabichttps://youtu.be/SS0A8tUlOFEQuran Majeed Para 05 Full Recitation in Ara
Mam pytanie do dziewczyn, które miały ostanio cc (lub ich mężow/partnerów Jak to wygląda po? Wiem że 1 dzień nie można wstać po cc, czy jest to 12 h czy 24 h?
„Już pora wstać, wyruszyć z domu, przyjaciela spotkać znów. Miły, puchaty, okrągły, bo to mój jest… Puchatek!” Opublikowane przez przedszkole6 w dniu 21 lipca 2017 21 lipca 2017
Poprawne zapisywanie godzin. Baza wiedzy, Język, Ortografia, Wskazówki poprawnościowe. W komentarzu do dawno już napisanego, ale wciąż cieszącego się dużym zainteresowaniem artykułu Poprawne zapisywanie dat jeden z czytelników zadał pytanie dotyczące poprawnego zapisywania godzin, szczególnie kwestionując tu i ówdzie stosowany
Site De Rencontre Gratuit Dans Le 42. Tekst piosenki: w tamten dzień przed siebie szedłem, nie liczą że coś zmieni się. To zrozumiałem wtedy wszystko, samotnie żyć jest bardzo żle. Wszystko jest wokół takie szare, Księżyć też tak jakoś zbladł I tylko w sercu, pustka, cisza jak zrobić by zmienić to Nagle słysze za mną czyjeś kroki, to właśnie ty. Widok twój tak jak piorun trafił mnie. REF. Teraz już wiem, to na Ciebie tak czekałem. Teraz już wiem, tylko z Tobą pragnę być na zawsze nagle zmienił swoje barwy, przecudną tęczą mieni się. Gdy w dłoniach trzymam swoje dłonie, radość wypełnia serce me. Gdy tylko wrócę myślę o Tobie, do tamtych dni gdy byłem sam. Jak dobrze że przypadek sprawił, że ten dzień wydarzył się. Że nagle usłyszałemza mną czyjeś kroki, to właśnie ty. Widok twój tak jak piorun trafił mnie. REF. Teraz już wiem... Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
.220 . Duszo Chrystusowa, uświęć mnie. Ciało Chrystusowe, zbaw mnie. Krwi Chrystusowa, napój mnie. Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie. Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie. O, dobry Jezu, wysłuchaj mnie. W ranach Twoich ukryj mnie. Nie daj mi z Tobą rozłączyć się. Od złego wroga obroń mnie. W godzinę śmierci wezwij mnie I każ mi przyjść do siebie, Abym z świętymi Twymi chwalił Cię Na wieki wieków. Amen. * * * 221 . Gdzie w uroczystej cichości, W Najświętszym Sakramencie, Łaski zlewa w obfitości Jezus w każdym momencie. Tam chciałbym spocząć, Tam chciałbym być, Tam przy Sercu, Jezu, Twoim żyć. Gdzie On żyje dla grzeszników, Dla Kościoła swojego. Gdzie pociesza wędrowników Wśród życia burzliwego, Tam chciałbym spocząć, Tam chciałbym być, Tam przy Sercu, Jezu, Twoim żyć. Gdzie On jest nauczycielem, Wzorem wszystkich świętych cnót. Gdzie prowadzi On z weselem Dusze do niebieskich wrót, Tam chciałbym spocząć, Tam chciałbym być, Tam przy Sercu, Jezu, Twoim żyć. * * * 222 . Gdzież jest Jezus, ma pociecha, mój najmilszy Zbawiciel? Gdzież jest ma największa radość, duszy mej Pocieszyciel? Dusza moja jest strapiona, Wielkim żalem obciążona. Gdzież jest mój najmilszy Jezus? W Nim będzie uzdrowiona. Sercem całym pragnę Ciebie, O, najdroższy Jezusie, W utrapieniu jakby w niebie, gdym jest z Tobą, Chrystusie. Bez Ciebie wytrwać nie zdołam. Do Ciebie jak chory wołam: "Przyjdź, o pomoc Twoją błagam. Oddaję Ci się cały!" Przyjdź do serca w tym momencie, o, najmilszy Jezusie. W Przenajświętszym Sakramencie, Tyś pociecha mej duszy. Tyś tu źródłem żywej wody, Danym duszy dla ochłody. W sercu zamieszkaj na stałe. Weź je dla siebie całe. * * * 223 . Idzie, idzie Bóg prawdziwy, Idzie sędzia sprawiedliwy. Stańmy wszyscy pięknym kołem I uderzmy przed Nim czołem. Idzie, idzie Bóg łaskawy, Idzie Twórca wszego prawy. Stańmy wszyscy pięknym kołem I uderzmy przed Nim czołem. Idzie, idzie Król przemożny, Idzie Pan wielce wielmożny. Stańmy wszyscy pięknym kołem I uderzmy przed Nim czołem. Idzie, idzie Światłość wieczna, Idzie ku nam Moc przedwieczna. Stańmy wszyscy pięknym kołem I uderzmy przed Nim czołem. Idziesz, idziesz, miły Panie, A gdzie Twój Majestat stanie, Stańmy wszyscy pięknym kołem I uderzmy przed Nim czołem. * * * 224 . Idzie wieczny Bóg W serca twego próg. Już wyciąga dłoń. Kornie przed Nim się skłoń. Nieś mu serca dar I miłości żar. Serce oddaj Mu W jasnym, pięknym tym dniu. Już Aniołów chór Schodzi z rajskich gór. Spiesz do Zbawcy stóp, W sercu miejsce Mu zrób. * * * 225 . Ja wiem, w kogo ja wierzę Stałością duszy mej. Mój Pan w tym Sakramencie Pełen potęgi swej. To Ten, co zstąpił z nieba, Co życie za mnie dał. I pod postacią chleba Pozostać z nami chciał. Ja wiem, w kim mam nadzieję, W słabości mojej moc. To Ten, przed którym światło Pali się w dzień i w noc. On moim szczęściem w życiu, On światłem w zgonu dzień. Zwycięża mroki grzechu, Rozprasza śmierci cień. Ja wiem, kogo miłuję Nad wszelki świata czar, Kto poi duszę moją, Kto zna miłości żar. To Król nad wszystkie króle, Wielki i słodki Pan, Co karmi dusze głodne Ciałem i Krwią swych ran. * * * 226 . Jam jest Chleb Życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął. Kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Nikt nie może przyjść do Mnie, Jeśli go nie pociągnie Ojciec. A Ja go wskrzeszę, A Ja go wskrzeszę, A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Chlebem, który Ja dam, Jest moje Ciało za życie świata. Jeśli kto spożywa ten chleb, Będzie żył na wieki, Będzie żył na wieki. A Ja go wskrzeszę, A Ja go wskrzeszę, A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ja jestem Zmartwychwstaniem, Ja jestem Życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, Żyć będzie na wieki. A Ja go wskrzeszę, A Ja go wskrzeszę, A Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. * * * 227 . Jam jest Chlebem Żywym, Który zstąpił z nieba. Ciało moje jest pokarmem, A Krew moja jest napojem. Jam jest Chlebem Żywym, Który zstąpił z nieba. Kto pożywa Ciało i Krew moją, Ten ma życie wieczne. Jam jest Chlebem Żywym, Który zstąpił z nieba. Kto przyjmuje Ciało i Krew moją, Ten we Mnie a Ja w nim mieszkam. Ja go wskrzeszę w dzień ostateczny I będzie żył na wieki. Jam jest Chlebem Żywym, Który zstąpił z nieba. * * * 228 . Jeden chleb, co zmienia się w Chrystusa Ciało, Z wielu ziaren pszenicznych się rodzi. Jedno wino, co się Krwią Chrystusa stało, Z soku wielu winnych gron pochodzi. Jak ten chleb, co złączył złote ziarna, Tak niech miłość złączy nas ofiarna. Jak ten kielich łączy kropel wiele, Tak nas, Chryste, w swoim złącz Kościele. O, Pasterzu, zgromadź w jednej swej owczarni Zabłąkane owce, które giną. W jeden Kościół zbierz na nowo i przygarnij, Byśmy jedną stali się rodziną. Jak ten chleb, co złączył złote ziarna, Tak niech miłość złączy nas ofiarna. Jak ten kielich łączy kropel wiele, Tak nas, Chryste, w swoim złącz Kościele. Na ramiona swoje weź, o, Panie, Tych, co sami wrócić już nie mogą. Niechaj zjednoczenia cud się stanie. Prowadź nas ku niebu wspólną drogą. Jak ten chleb, co złączył złote ziarna, Tak niech miłość złączy nas ofiarna. Jak ten kielich łączy kropel wiele, Tak nas, Chryste, w swoim złącz Kościele. * * * 229 . Jezu drogi, Tyś miłością, przyjdź, daj siebie nam. Duszy mojej Tyś ufnością, króluj w niej Ty sam. Jezu, Jezu, przyjdź do duszy mej. Obdarz ją łaskami swymi i bądź królem jej. Choć mnie brudzą grzechu cienie, Ty mi siebie daj. Duszę moją łaski tchnieniem przemień w cichy raj. Jezu, Jezu, przyjdź do duszy mej. Obdarz ją łaskami swymi i bądź królem jej. Dodaj siły w życia znoju, usuń zwątpień noc. I zachowaj nas w pokoju, sercom daj Twą moc. Jezu, Jezu, przyjdź do duszy mej. Obdarz ją łaskami swymi i bądź królem jej. * * * Dalej << menu - Skarbiec pieśni kościelnych ..
Postanowiłam też opisać jak to u nas było...będzie co powspominać za jakiś czas:-) miałam termin na 11 marca, oczywiście liczyłam od dłuższego czasu że mnie ruszy wcześniej ale bez efektu...moja mama już 2 tygodnie mieszkała z nami na wypadek gdyby trzeba było jechać na porodówkę i żeby wtedy zostać z Hanią...dwa dni przed terminem się wyluzowałam i stwierdziłam, że już tej mojej Zośki popędzać nie będę bo i tak zrobi jak zechce:-) w środę wieczorem 9 marca zasiadłyśmy z mamą przed telewizorem i oglądałyśmy film zatytuowany „ Zanim odejdą wody” bardzo tematyczny taka tam sobie przygodowa komedia – uchichrałam się jak głupia, potem na jedynce jakiś film leciał i wylądowałam w łóżku po godz 1 Musiałam zasnąć szybko i tak sobie śnię, że sikam, poczułam ciepło i od razu się przebudziłam – sprawdzam i rzeczywiście troszkę mam mokro wstałam i wychodzę z pokoju na hol i czuje jak mi leci po nogach. Moja mama spała w salonie – wołam ją „mamo” raz drugi trzeci a ona nic w końcu krzyknęłam, przebudziła się i patrzy na mnie z przerażeniem Poszłam do łazienki i od razu też dzwoniłam do emka bo był na nocce w pracy...była godz. Marcin dosłownie tak jak i za pierwszym razem zareagował „ chyba żartujesz?”. Kazałam mu się zbierać do domu, bo choć bóli nie miałam to też nigdy nie wiadomo kiedy się zaczną, a do szpitala 30 km. Marcin zjawił się w domu po 30 minutach, zjadł jeszcze i wypił herbatkę, ja dopakowałam torbę i latałam zmieniać podpaski, bo co chwilę czułam jak wody powolutku odchodzą. Weszłam jeszcze na forum dać Wam znać co i jak, no i w drogę....mama żegnała mnie ze łzami w oczach bardziej spanikowana niż ja sama Jedziemy sobie powolutku, przepisowo, bo mówię nie ma co się tak spieszyć, czym dłużej będę w szpitalu tym więcej osób będzie miało okazję mnie badać... w tle ballady Roxette :-) rozłożyłam się wygodnie na fotelu i po 10 minutach jazdy poczułam pierwszy skurcz – była godz. sobie „ aha zaczęło się”. O stanęliśmy na parkingu przed szpitalem, już wiedzieliśmy że teraz to nie głównym wejściem trzeba się pchać tylko od izby przyjęć, szpitalnymi korytarzami szliśmy z 10 minut aż dotarliśmy na oddział... Zaspana położna zaczęła spisywać całą papierologię, potem mnie zbadała i jakie było moje zaskoczenie jak oświadczyła „ rozwarcie na 5 cm, za dwie godziny będzie po wszystkim” stwierdziłam tylko żeby nie była taką optymistką, bo jakoś nie wierzyłam że może tak szybko pójść. Potem lewatywa i ruszyliśmy na porodówkę – pełen full wypas – byłam jedyną rodzącą...dlatego też wywalili nas na łóżko w samym końcu sali porodowej, które można było oddzielić roletami w razie czego, gdyby przyszły inne rodzące. A to tylko dlatego ze było naprzeciwko biurka i personel miał mnie na oku nie ruszając tyłka przy spisywaniu wszystkiego. Byłam troszkę rozczarowana:-(, bo typowy pokój do porodów rodzinnych był wolny, a tam było zupełnie inne łóżko – z możliwością regulacji oparcia, a te na którym ja wylądowałam, było bez tej regulacji i już wiedziałam że finał porodu odbędzie się w pozycji leżącej Przyszły położne, zrobiły ktg, po chwili zjawił się lekarz i też mnie zbadał i już było 6 cm rozwarcia. Potem dostałam piłkę i skakałam, a czym bardziej bolało to skakałam wyżej;-) naprawdę przynosiło mi to ulgę, emek podawał wodę, dbał o moje usta smarując pomadką ochronną i poświęcił swoje przedramię do ściskania w czasie coraz to dłuższych i bolesnych skurczy. Położna tylko zerkała co jakiś czas i przypominała, że jak zacznę czuć parcie to mam dać znać...No i tak po jakimś czasie, zaczęłam czuć coraz bardziej parcie, przybiegły położne, kazały się położyć i się zaczęło...bada mnie mówi że zaraz będziemy rodzić, a mnie boli jak c h o l e r a, czuje że mnie rozrywa cały dół i sobie myślę „ ja nie dam rady” i wiem, że w tym momencie spanikowałam...Babki każą mi się rozluźnić, bo chcą mnie zbadać, a ja po prostu za nic w świecie nie umiałam się zrelaksować... ciekawe czy one by umiały???? Położna spokojnym głosem próbowała mnie uspokoić, kazała położyć się na boku i trzymać zgiętą prawą nogę w górze i nie było to dla mnie proste, bo nie miałam na to siły a w dodatku jak na złość złapał mnie skurcz w biodrze :-(więc z pomocą przyszedł emek, on trzymał nogę, a ja trzymając się metalowego oparcia łóżka oddychałam i parłam, a w przerwach „leciały panienki lekkich obyczajów na k...” i z tego co mówił mi już Marcin po wszystkim były takie 3 skurcze, potem już leżałam na plecach i położna stwierdziła „ teraz rodzimy”. A ja żeby mieć to wszystko za sobą, nabrałam powietrza tyle ile mogłam i zaczęłam przeć – no i Zosia pokazała swoją główkę, a zaraz po tym wyskoczyła cała jak z procy pamiętam jak poczułam, że aż mnie nogami posmyrała była godz. tylko zerknął i powiedział "dziewczynka" chyba miał jakieś wątpliwości, bo ja uznałam to za pewnik dostałam ją zaraz na pierś, ale nie chciała ssać, po chwili ją wzięli do badania i mierzenia. Niestety popękałam trochę, (na wypisie mam ze pęknięcie 2 stopnia), a położna z zaskoczoną miną stwierdziła „ nie zdążyłam naciąć” Potem zaczęło się oczekiwanie na urodzenie łożyska i powtórka z rozrywki, skurcze ustały, żadne wypychanie, gniecenie brzucha itp. nie przynosiło rezultatów, podłączyli kroplówkę i dalej nic w końcu lekarz zadzwonił do anestezjologa i miało zakończyć się „ręcznym wydobyciem”... ale nagle poczułam skurcz i przy pomocy lekarza i położnej udało się urodzić łożysko. Po tym mnie jeszcze łyżeczkowali, no i szyli, a ja się trzęsłam jak galareta i nie umiałam tego opanować...po wszystkim dowiedziałam się że trafiłam na lekarza, o którym mówią ze jest najlepszym krawcem na oddziale i chyba mieli rację bo czułam się potem całkiem nieźle... Podsumowując - drugi poród był dla mnie ekspresowy, bo pierwsza faza trwała 2h50 minut, a druga – tylko 10 minut, ale ból szczególnie przy parciu o wiele gorszy niż za pierwszym razem... może to kwestia pozycji rodzenia...tak czy siak moje dwie księżniczki raczej nie będą mieć braciszka, bo ja już powiedziałam że w razie czego zgadzam się tylko na ADOPCJĘ!!! chyba że los zrobi nam psikusa
Ewangelia wg św. JanaMĘKA I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSAWYPADKI POPRZEDZAJĄCEUczta w Betanii1 121 Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. 2 Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. 3 Maria zaś wzięła funt2 szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła2. A dom napełnił się wonią olejku. 4 Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który miał Go wydać: 5 «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» 6 Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano. 7 Na to Jezus powiedział: «Zostaw ją! Przechowała to, aby [Mnie namaścić] na dzień mojego pogrzebu3. 8 Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie». 9 Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. 10 Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, 11 gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa. Uroczysty wjazd do Jerozolimy4 12 Nazajutrz wielki tłum, który przybył na święto, usłyszawszy, że Jezus przybywa do Jerozolimy, 13 wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołali: Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie5 oraz «Król izraelski!» 14 A gdy Jezus znalazł osiołka, dosiadł go, jak jest napisane: 15 Nie bój się, Córo Syjońska! Oto Król twój przychodzi, siedząc na oślęciu6. 16 Z początku Jego uczniowie tego nie zrozumieli. Ale gdy Jezus został uwielbiony, wówczas przypomnieli sobie, że to o Nim było napisane i że tak Mu uczynili. 17 Dawał więc świadectwo ten tłum, który był z Nim wówczas, kiedy Łazarza z grobu wywołał i wskrzesił z martwych. 18 Dlatego też tłum wyszedł Mu na spotkanie, ponieważ usłyszał, że ten znak uczynił. 19 Faryzeusze zaś mówili jeden do drugiego: «Widzicie, że nic nie zyskujecie? Patrz - świat poszedł za Nim». Godzina Syna Człowieczego 20 A wśród tych, którzy przybyli, aby oddać pokłon [Bogu] w czasie święta, byli też niektórzy Grecy7. 21 Oni więc przystąpili do Filipa, pochodzącego z Betsaidy Galilejskiej, i prosili go mówiąc: «Panie, chcemy ujrzeć Jezusa». 22 Filip poszedł i powiedział Andrzejowi. Z kolei Andrzej i Filip poszli i powiedzieli Jezusowi. 23 A Jezus dał im taką odpowiedź: «Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy8. 24 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. 25 Ten, kto kocha swoje życie9, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. 26 A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec. 27 Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę10. 28 Ojcze, wsław Twoje imię!». Wtem rozległ się głos z nieba: «Już wsławiłem i jeszcze wsławię». 29 Tłum stojący [to] usłyszał i mówił: «Zagrzmiało!» Inni mówili: «Anioł przemówił do Niego». 30 Na to rzekł Jezus: «Głos ten rozległ się nie ze względu na Mnie, ale ze względu na was. 31 Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz władca tego świata11 zostanie precz wyrzucony. 32 A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony12, przyciągnę wszystkich do siebie». 33 To powiedział zaznaczając, jaką śmiercią miał umrzeć. 34 Na to tłum Mu odpowiedział: «Myśmy się dowiedzieli z Prawa, że Mesjasz ma trwać na wieki. Jakżeż Ty możesz mówić, że potrzeba wywyższyć Syna Człowieczego? Któż to jest ten Syn Człowieczy?» 35 Odpowiedział im więc Jezus: «Jeszcze przez krótki czas przebywa wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła. A kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie. 36 Dopóki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście byli synami światłości». To powiedział Jezus i odszedł, i ukrył się przed nimi. Niedowiarstwo Żydów 37 Chociaż jednak uczynił On przed nimi tak wielkie znaki13, nie uwierzyli w Niego, 38 aby się spełniło słowo proroka Izajasza, który rzekł: Panie, któż uwierzył naszemu głosowi? A ramię Pańskie komu zostało objawione?14 39 Dlatego nie mogli uwierzyć, ponieważ znów rzekł Izajasz: 40 Zaślepił ich oczy i twardym uczynił ich serce, żeby nie widzieli oczami oraz nie poznali sercem i nie nawrócili się, ażebym ich uzdrowił15. 41 Tak powiedział Izajasz, ponieważ ujrzał chwałę Jego i o Nim mówił. 42 Niemniej jednak i spośród przywódców wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z synagogi. 43 Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą. 44 Jezus zaś tak wołał: «Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie16, lecz w Tego, który Mnie posłał. 45 A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. 46 Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. 47 A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić. 48 Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym. 49 Nie mówiłem bowiem sam od siebie, ale Ten, który Mnie posłał, Ojciec, On Mi nakazał, co mam powiedzieć i oznajmić. 50 A wiem, że przykazanie Jego jest życiem wiecznym. To, co mówię, mówię tak, jak Mi Ojciec powiedział».
Półtora roku temu odszedł ode mnie mąż,mimo wielu prób pojednania,rekolekcji dla małżeństw,również pomocy specjalistów, księży, terapeutów itd. nie udało się nam pojednać. Po ludzku nie było żadnych szans, wszystkie mozliwości wykorzystaliśmy i nadal nic,wręcz było coraz gorzej. Mąż podjął decyzje o próbie unieważnienia naszego małżeństwa,ja wpadłam w czarną rozpacz, mało włosów nie rwałam z głowy… Musiałam dostać jakąś łaskę od Pana Boga bo zmobilizowałam się i podjęłam Nowenne Pompejańską. Miałam wiele przeszkód i myśli ze to trzeba ufać Bogu by wysłuchał prośby,przecież Jezus mówił do że naczyniem ufności czerpiemy z Jego źródła łask,a ja tej ufności nie miałam 🙁 Zmusiłam się wręcz do odmawiania Nowenny,początek był dniami miałam tyle obowiązków że dopiero wieczorem późnym mogłam się modlić,a wiadomo że to najmniej 1,5 godziny jest,a gdy człowiek zmeczony to i do 2 godzin się rozciąga,bywało że zaczynałam Nowenne o 23 i kończyłam o 2 w nocy,o 5 rano do pracy trzeba było wstac,więc to była straszna męczarnia,ale dałam rade. Po około 2 tyg było mi już lżej,miałam więcej w sobie spokoju i otrzymałam łaske ze w malzenstwie nie zmienialo się nic,ja miałam jakąs dziwną ufność ze będzie dobrze że jeszcze nie wiem kiedy ale będzie… Zamówiłam Msze w Pompejach,nie jedną i nie dwie…. nadal nic się nie działo,zero polepszenia informacje ze mąż sklada dokumenty w Kurii,najpierw znów płacz,rozpacz, potem myśle może to i lepiej,tam Bog bedzie mógł właściwie pokierować naszą sprawą… Rozpoczęłąm drugą Nowennę Pompejańska,było już dużo łatwiej. Nadal zamawiałam od czasu do czasu Msze w tej rok i nic się nie zmieniło,tylko ja jakaś spokojniejsza się stałam i baaaaardzo pewna że to wszystko się ułoży tak jak o to prosiłam Matkę naszą,co wieczór modliłam się do figurki Matki Boskiej Fatimskiej którą mam przy łóżku, by zaniosła moją prośbę pod tron Boga Najwyższego,by w moim imieniu upadła do Jego stóp i błagała Go o uzdrowienie mojego małżeństwa o powrót męża. Długo nic się nie działo. Kiedyś przypadkiem się spotkaliśmy (w Kościele) po Mszy długa rozmowa,ale nadal nic,może serce bardziej zabiło,ale wciąż beznadzieja. Słuchałam rekolecji internetowych, ksiądz tam mowil ze moze mamy jakas osobe w zyciu ktora potrzebuje uslyszec dzis od nas” kocham cie,modle sie za ciebie” poprosil by kazdy odszukal w glowie taka osobe i wyslal smsa z tym krotkim tekstem, po ktorym zdawal sobie sprawe ze najprawdopodobniej zostaniemy wysmiani,zrobilam tak,byla pozna noc,nic nie odpisal mąż. Za kilka dni odezwal sie pytajac co to było,co mnie sklonilo do takiego nie odparlam,poprostu chcialam i napisalam,tyle tlumaczen. Znow dlugie miesiace ciszy. Potem jakis telefon,w ktorym oboje dochodzimy do wniosku ze jakos w zgodzie trzeba sie rozstac,pozalatwiac sprawy do konca,nie ma juz czego ratowac,wszystko umarlo,tyle czasu przeciez minelo…. Los chcial ze znalazlam sie w ciezkiej sytuacji,napisalam do meza ze potrzebuje by mi pomogl,wsparl. Odpowiedz byla: dobrze. Moje zdziwienie ogromne,mysle pomylil smsy czy jak. Przyszedl,pomogl,przytulil… nie wiedzialam co sie stalo,juz przeciez przestalam sie modlic,ale Pan Bog nigdy nie zapomina naszych modlitw. Znow kilka tygodni ciszy,potem maz pyta jak sie czuje co spotkanie,krotkie i tylko takie w sumie z malzenskiego obowiazku niesienia pomocy ale jednak. Jest dobrze,zaczynamy rozmawiac,nie o tym co bylo tylko o tym jak wazni nadal dla siebie jestesmy… Pojawia sie znow ojcowske przytulenie,mysle sobie,nie to nic nie znaczy,taki odruch z jego strony i tyle… Ale znaczylo to tyle,ze mąż nie wie kiedy i gdzie i co kieruje jego sercem i umyslem ale cos mu się stało w środku i mnie kocha. To „cos sie stalo w srodku” to przeciez ubłagana łaska. Niczym innym tego nie mozna wytlumaczyc,oboje nie wiemy w jaki sposob sie to nocy mąż zansął z nienawiscią do mnie,a obudzil sie z silnym uczuciem milosci…. Bogu Najwyzszemu niech bedą dzięki i Matce naszej kochanej. Mam do wszystkich ogromną prosbe: nie zniechecajcie sie brakiem ufności w tą Nowenne, dla Boga to nie jest przeszkoda by Wam pomógł.
5 po 12 wiec pora juz wstac tekst